wtorek, 3 marca 2015

Pierścionek; marzec 2/31; YuuRen



– Wiesz co, brat – Hakuren usiadł przy Hakuyuu z takim impetem, że wytrącił mu długopis z ręki. Ten w milczeniu schylił się pod stół, podnosząc zgubę i marszcząc brwi.
Powinien zganić Hakurena za to, że znowu wypowiada się w sposób niepoprawny, że powinien odmienić "bracie", ale jakieś dziwne i radosne błyski w jego oczach podpowiadały mu, że zasadnym było raczej oszczędzać siły na wiadomość, która zaraz nadejdzie. Na pewno było to coś głupiego, coś, co będzie wymagało jego natychmiastowej interwencji, w najlepszym wypadku nagany.
– Wiesz, brat – Hakuren znowu podjął temat, podpierając brodę na dłoni, spoglądając na swojego brata z radosnym uśmiechem na ustach. – Zakochałem się.
Długopis po raz drugi spadł na podłogę, ale tym razem Hakuyuu się po niego nie schylił.
Och, no dobrze, w porządku. Zaraz przeanalizuje fakty. Gdzie popełnił błąd wychowawczy?
Jak się nad tym zastanowić, to tych błędów było całe mnóstwo. Zaczynając od wczesnego dzieciństwa, kiedy ich matka jeszcze poświęcała im uwagę. Hakuren miał dziwny zwyczaj czepiania się jej płaszcza i pytania, czy jak będzie grzeczny, to czy będzie mógł poślubić Hakuyuu. Czy jak zje zupę, to czy mama wyprawi im wesele. Czy jeżeli nauczy się wierszyka, to Hakuyuu będzie jego żoną. I jeszcze wiele takich, zwłaszcza gdy Hakuren zaczął się czepiać i jego rękawa, pytając o to samo. Kiedyś nawet kupił mu nad morzem paskudny, pomarańczowy pierścionek z plastiku, który rozmiarem pasował jedynie na kciuk, mówiąc, że to obietnica i kiedyś kupi mu taki z prawdziwym brylantem.
A Hakuyuu bezmyślnie odpowiedział "W porządku", a pierścionek zachował w pudełku z drobiazgami.
Ale to chyba nie było teraz istotne, zwłaszcza że jego młodszy brat wyrósł z tych pytań, zastępując je obietnicami, że jak będzie duży i bogaty, to polecą w kosmos. To już brzmiało lepiej, tak czy siak dalej nie wiedział, gdzie popełnił błąd.
No bo jak to zakochał? Tak po prostu? Powinien się uczyć, powinien siedzieć teraz w książkach, a zwłaszcza nad matematyką, z której był po prostu beznadziejny. Obydwoje mieli tyle zajęć dodatkowych, na które w dodatku nieraz uczęszczali razem, że Hakuren po prostu nie miał okazji kogoś poznać. A przynajmniej nie bez wiedzy Hakuyuu.
– To świetnie – odezwał się w końcu, uznając, że może jednak wypada coś powiedzieć, że przeciągająca się cisza nie jest najlepszą formą wyrazu na nagłą szczerość jego brata. – Zrobiłeś już zadanie z matematyki?
Hakuren patrzył na niego dłuższą chwilę, wyraźnie zachmurzony i niezadowolony z jego reakcji.
A potem po prostu pochylił się i go pocałował.
Zetknięcie ich ust trwało sekundę, może dwie, ale dla Hakuyuu czas się zatrzymał. Długopis na pewno po raz kolejny wypadłby mu z ręki, gdyby nie fakt, że wciąż czekał na niego pod stołem. Trwał tak, patrząc na niego z bliska z szeroko otwartymi oczami, przez tę jedną i wiekopomną chwilę niezdolny do jakiegokolwiek myślenia.
A potem Hakuren się odsunął, patrząc na niego z bliska.
– Nie lubię matmy – odezwał się nadąsany. To nie była żadna nowość, ale Hakuyuu czuł się, jak gdyby nigdy tego nie słyszał. Albo jakby w ogóle widział swojego brata po raz pierwszy w życiu.
– Do lekcji – wymamrotał tylko, pierwszy odwracając wzrok i schylając się po nieszczęsny, zapomniany długopis.
Tego dnia unikali się aż do samego wieczoru, starając się na siebie nie patrzeć, ale Hakuyuu i tak czuł ukradkowe spojrzenia wwiercane w jego kark. Tuż przed pójściem spać wpadł na niego w korytarzu na piętrze, przed drzwiami do łazienki. Patrzyli na siebie chwilę, niepewni siebie nawzajem, a potem Hakuren chwycił jego rękę, ściskając ją przez chwilę w swojej, po czym nałożył na jego palec pierścionek.
Spojrzał w dół; tym razem było lepiej, pierścionek był z doklejaną cyrkonią i choć na pewno nie kosztował więcej niż dziesięć złotych, to coś przewróciło mu się w żołądku na ten widok.
– Zaczekasz jeszcze trochę? – wymamrotał Hakuren, uśmiechając się tak jakoś gapowato, tak po swojemu, a Hakuyuu patrzył na niego oczarowany tym prostym gestem. – Obiecuję, że następny będzie z brylantem.
Skinął powoli głową, podnosząc dłoń i oglądając metalową obrączkę.
– W porządku.

1 komentarz:

  1. jedno pytanie: CZEMU TO JEST TAKIE KRÓTKIE!? :_:
    Yuu-chan, Yuu-chan, nie rób się na tsundere, oddaj pocałunek braciszka. ;_;
    Ten moment z pierścionkiem był taki słodziachny, że nie wiedziałam, czy mam się śmiać czy feelsować. :_:
    YuuReny. <3

    OdpowiedzUsuń